18 kwietnia 2024

CZY WIEDŹMA MA WIEDZIEĆ WSZYSTKO? /odc.1/

Marzec, kilka dni przed Wiosenną Równonocą
Gdy zadzwonił leżący na sofie telefon siedząca obok Roxy ujrzała między swymi szeroko rozchylonymi udami równie szeroko otwarte oczy wyrażające nieme pytanie. Czarownica zareagowała:
- No, co jest z tobą misiu? Telefon jest do mnie. Kontynuuj, jest super.
Szybko sięgnęła po aparat.
- Co tam?
- ...
- No, nie gadaj. Wszyscy?
- ...
- Żesz ja pierdolę!
- ...
- Czuj się jakbym już tam była.
- ...
- Nie, nie jestem w domu, ale...
- ...
- Co? Nie, od razu jadę prosto do was.
- ...
- Nie wiem dokładnie. Jak dojadę to będę. 
Roxy odłożyła telefon, a mina na jej twarzy zmieniła się podczas tej rozmowy wybitnie. Przestała ona wyrażać błogość, stała się skupiona i pełna napięcia. Kobieta chwyciła za dłonie trzymające jej uda, uwolniła je od nich, po czym zgrabnym, sprężystym wygibasem stanęła była na równe nogi na podłodze pokoju. Klęczący przy sofie golas obserwował bicie rekordu ubierania się, który wcześniej należał do proximiańskich strażaków. Potem Roxy pochyliła się nad nim i sięgając po telefon leżący na sofie obdarzyła golasa szybkim, aczkolwiek czułym, ciepłym pocałunkiem. Po czym spytała:
- Dasz mi swój numer? Bo koniecznie musimy to dokończyć.
Po chwili zaś zniknęła, ale zanim to zrobiła całkowicie odwróciła się jeszcze na ułamek sekundy i rzuciła zmysłowo wystylizowanym głosem:
- Dokończymy na pewno, słowo Gargamelli.
Siedząc już w aucie znowu spojrzała na telefon i obok świeżo wpisanego numeru wyklikała "Misio". A gdy odłożyła aparat na fotel obok przesunęła dłonią po materiale spodni opiętych na biodrze, zmarszczyła czoło i spytała głośno samą siebie:
- Czy ja włożyłam te majtki, czy ich nie włożyłam?
Nie wiadomo, jakiej udzieliła sobie odpowiedzi. Zaś jej auto ruszyło nagle ulicą i z piskiem opon zniknęło za najbliższym rogiem.
Kwiecień, pierwszy tydzień, czwartek
Anita i Borek wyszli z gmachu firmy, ruszyli na parking, zaś dochodząc do auta kobieta nagle przystanęła i przytrzymała swojego partnera za łokieć.
- Zmiana planów. Ty prowadź.
Borek posłusznie zajął miejsce za kierownicą i dopiero gdy Anita umościła swoją pupę na fotelu obok zapytał:
- Ale czemu tak? Co się stało?
- Podrzucisz mnie tylko do galerii, zakupy zrobisz już sam, tu masz kartkę, potem po prostu jedź prosto do domu. Ja jakoś sama tam dotrę, długo nie będziesz musiał czekać. Mrówki w dupie pracują mi dziś dość intensywnie.
Mówiąc to czarownica pogłaskała go po udzie.
- No, ale ja zadałem pytanie, tak?
- Roxy wróciła. Koniecznie musimy ze sobą pogadać.
- Tylko...
- Spokojnie kochanie. Naprawdę się nie zasiedzę.
Szybko pocałowała go w policzek i dodała:
- No? Ruszaj. Wcześniej dojadę, wcześniej wrócę, tak?
Nie wiadomo do końca, czy to przypadek, czy świadomy zamysł, aby kafejka Pleciuga była targetowana do konkretnych klientów. Czy też raczej klientek, bo przy stolikach siedziały same kobiety. Po dwie lub po trzy, omawiały bez wątpienia bardzo, bardzo ważne babskie sprawy. Anita siedziała sama, ale nagle wstała na widok zbliżającej się psiapsi. Po wstępnych wyściskaniach wzajemnych przyjrzała się jej uważnie i spytała:
- Chyba nie dla mnie się tak wylaszczyłaś?
- Chciałabyś. Nie, po prostu potem jeszcze jadę dokończyć randkę. Siadajmy, nie patrz już tak. Zamówiłaś już coś?
- Tak, to samo dla ciebie i dla mnie. Jak to dokończyć randkę?
Nagle Anita ugryzła się w język, ale było już za późno.
CDN